Echa globalnej recesji

Chociaż na większości rynków recesja to już przeszłość, wciąż nie brakuje krajów i regionów, które z konsekwencjami recesji sobie nie poradziły do końca i gdzie wskaźniki mikro oraz makroekonomiczne wciąż są raczej dość pesymistyczne. Wszystko to wynika z oczywistych różnic w organizacji danego rynku – każdy kraj ma swoje specyficzne uwarunkowania, inne regulacje prawa pracy, możliwości technologiczne, dostępność taniej siły roboczej. W najgorszej sytuacji są obecnie te państwa, które zbyt mocno w ostatnich dekadach stawiały na przemysł i produkcję, która nie była dostatecznie innowacyjna ani konkurencyjna. Wiele krajów bardzo długo korzystało z tego, że ich obywatele nadawali się idealnie do szybkiej pracy fizycznej w najróżniejszych zakładach przemysłowych i opierały się one przede wszystkim na kapitale ściąganym zza granicy. Takie państwa bardzo zabiegały chociażby o zainteresowanie inwestorów międzynarodowych własnymi terenami pod inwestycje.

Przykładowo ściągnięcie wielkiego producenta części samochodowych czy całych samochodów do kraju jak Słowacja, oznaczało dla takiego państwa natychmiastowe utworzenie setek lub nawet tysięcy miejsc pracy, sprowadzenie nowych technologii, płacenie podatków w danym kraju. W rzeczywistości jednak takie działanie, chociaż pozwalało bardzo szybko poprawić los poszczególnych domostw i jednostek, to na dłuższą metę w ogóle nie uniezależniało państwa i gospodarki od innych, zewnętrznych podmiotów. Tym czasem dla pozyskania takiego kapitału i przekonania inwestorów do tego, aby otworzyli swoje fabryki właśnie w tym państwie lub tym regionie, a nie innym, politycy w krajach rozwijających się i aspirujących dopiero do miana nowoczesnych, robili wszystko – nie zawsze z myślą o dobru ekonomicznym. Podstawowym grzechem było w wielu wypadkach przyznawanie specjalnych preferencyjnych warunków podatkowych dla tych największych podmiotów, zamiast zadziałać zupełnie odwrotnie – zmusić te największe firmy do płacenia podatków w wysokich stawkach. Naturalnie krótkowzroczność polityków brała tutaj górę, a wielcy inwestorzy po prostu przerywali negocjacje z danym rządem, jeśli nie mogli liczyć na uzyskanie kilku przynajmniej ustępstw fiskalnych.

Dzisiaj, już po okresie najgorszego kryzysu, można śmiało stwierdzić, żę takie ustępstwa nie przyniosły zbyt wielu korzyści, albowiem przeważnie po zakończeniu pięcioletniego czy dziesięcioletniego okresu ochronnego, taki wielki biznes po prostu przenosił się dalej – często do sąsiedniego kraju. Uruchomienie w ten sposób miejsca pracy szybko wracały więc na rynek bezrobotnych, a z nowinek i innowacji technologicznych organizowanych przez międzynarodową markę, w samej gospodarce kraju nie zostaje nigdy nic, co można by wykorzystać z pożytkiem dla przedsiębiorców lub nawet społeczeństwa.

Dlatego obecnie presja opinii publicznej i mediów skupia się raczej na tym, aby politycy twardo negocjowali warunki współpracy ekonomicznej i nie stawali się zakładnikami wielkiego biznesu. Społeczeństwa domagają się wreszcie poważnego i uczciwego traktowania ze strony międzynarodowych korporacji i światowego kapitału i wolą iść nawet na ostrą walkę z największymi potentatami rynku, niż dać się po raz kolejny wykorzystać tym wielkim gospodarczym machinom. Za kontrolę i analizę wszystkich działań rządu i wielkiego biznesu odpowiada dzisiaj w największym stopniu wolna prasa i telewizja, kształtujące opinię publiczną.

Oczywiście przyczyny recesji w każdym kraju były inne i wcale nie zawsze były to nieuczciwe procedery realizowane przez największe firmy i spółki notowane na giełdzie. Naturalnie za wieloma złymi działaniami wcale nie stali inwestorzy czy właściciele tychże firm, ale chociażby spekulanci, których głównym celem jest destabilizowanie rynków i manipulowanie notowaniami tych spółek czy sektorów, na które aktualnie spekulanci naciskają. Są też kraje, w których problemy są typowo demograficzne – przeciągający się już ponad dekadę niż oznacza szybko starzejące się społeczeństwo. A wraz ze starzeniem się społeczeństwa rosną wydatki socjalne, zmniejsza się produktywność i innowacyjność czy konkurencyjność gospodarki. A odwrócenie takiego trendu jak mała liczba urodzeń nie jest wcale proste i nawet bardzo zaawansowane działania socjalne czy prorodzinne potrzebują przynajmniej dekady, aby przełożyć się na większą dzietność.

Każda gospodarka musi być odpowiednio zarządzana przez władzę, ale ponieważ władza praktycznie zawsze jest typowo polityczna – także gospodarka jest zbyt mocno uzależniona od zmian na szczytach władzy. Wolnorynkowa ekonomia charakteryzuje się tym, że strasznie nie znosi dynamicznych ani chaotycznych zmian, a dojście do władzy partii do tej pory totalnie opozycyjnej przeważnie oznacza dla całego biznesu i rynku poważną kurację, reformę i reorganizację. Oczywiście nie wszystkie reformy wprowadzane przez nowy rząd są z natury złe, ale realizowanie swoich populistycznych przedwyborczych haseł bez oglądania się na realia mechanizmów rynkowych musi w dość szybkim tempie odbić się na wskaźnikach mikro i makroekonomicznych w negatywny sposób.