Pomoc najbiedniejszym i potrzebującym
W okresie wielkiego kryzysu finansowego, z jakim mieliśmy do czynienia w ciągu ostatniej dekady, ponownie powracają kwestie ekonomiczne i gospodarcze. Kwestie sprawiedliwego rozprowadzania dóbr w gospodarce i społeczeństwie poruszane były na początku XX wieku, kiedy początki kapitalizmu były mocno krytykowane przede wszystkim przez tych, którzy chcieli więcej przywilejów i udziałów w produkcji po stronie obywateli. Socjalizm propagował przekonanie, że w ekonomicznej rzeczywistości tego wieku dużo ważniejsze jest siłowe wymuszanie sprawiedliwości społecznej, poprzez taką dystrybucję dóbr, która będzie uczciwie brała pod uwagę to, kto ile w rzeczywistości włożył od siebie do całego procesu. W ideologii tej dominowało więc przekonanie, że to robotnicy i chłopi, odpowiedzialni za działanie wielkich fabryk w miastach i gospodarstw rolnych na wsiach, powinni być najbardziej uprzywilejowani. To właśnie ludzie pracy, czy jak życzyła sobie tego tamtejsza nomenklatura – przodownicy pracy – mieli być wzorami dla całej reszty społeczeństw socjalistycznych. Jak to jednak zazwyczaj ma miejsce w przypadku teorii politycznych i nauk społecznych – realia takiego systemu dalece odbiegały od jego założeń. Socjalizm został bardzo skutecznie przekształcony przez komunistyczne partie i wykorzystany w celach manipulacji społeczeństwem i szerzeniu populizmu.
W efekcie po drugiej wojnie światowej tylko w nielicznych krajach, z ZSRR na czele, prowadzono jeszcze politykę socjalistyczną. W zdecydowanej większości wolnych krajów świata nikt nie miał złudzeń, że ekonomia nowożytna wymaga od polityków uwolnienia gospodarki i odejścia od centralnego sterowania. Coś, co było absolutnie chlebem powszednim w krajach komunistycznych, w liberalnych demokracjach było na tym etapie absolutnie niedopuszczalne. Zaś o wyższości liberalnej gospodarki nad centralnie sterowanym systemem socjalistycznym najlepiej świadczy różnica w poziomach rozwoju i zamożności, jaka z roku na rok pogłębiała się między jednymi a drugimi. W efekcie nawet najbardziej agresywna cenzura i demagogia w tych biednych i zacofanych socjalistycznych republikach nie była w stanie przykryć rzeczywistości na tyle, by oszukiwać swoje społeczności w nieskończoność. Nawet zamykanie granic i drastyczne ograniczanie przepływu ludzi oraz informacji nie zatrzymało przekonania, że na szeroko rozumianym zachodzie wszystko jest lepsze – od gospodarki, przez politykę, na kulturze i technologii kończąc.
To doprowadziło do upadku ZSRR, ale nie sprawiło, że tamtejsi obywatele przestali wierzyć w to, że silne państwo jest w stanie zadbać o ich dobrobyt na każdym etapie. Nowe warunki ekonomiczne wymogły jednak na nowych władzach już demokratycznej Rosji takie zarządzanie gospodarką, by w sposób bardziej racjonalny dystrybuować jej dobra. Wciąż jednak międzynarodowe instytucje badające wpływ rządu na firmy prywatne i życie obywateli podkreślają, że w Rosji większość ustaw skonstruowana została w taki sposób, aby władza wciąż utrzymywała ponadprogramowe przywileje w aspekcie ręcznego sterowania gospodarką. Największe firmy z tamtego rynku wciąż zarządzane są ręcznie przez rząd a decyzje podejmowane przez rosyjski biznes praktycznie nie mają prawa stać w sprzeczności z interesem narodowym.