Przebieg globalnej recesji

shutterstock_2050351Światowa gospodarka w roku 2007 przeżyła prawdziwe załamanie, które dopiero jednak miało się nasilić. Jak się okazuje dzisiaj, w większości krajów kryzys zainicjowany w tamtym okresie trwał blisko dekadę. W niektórych państwach, jak USA, kryzys uderzył na samym początku i bardzo mocno, przez co działania rządu musiały być też bardziej zdecydowane. W efekcie dzisiaj koniunktura na amerykańskim rynku nie mogłaby być lepsza, nastroje wśród inwestorów są rewelacyjne a przemysł ponownie ma się doskonale, gwarantują niski poziom bezrobocia. Już od roku w USA mówi się o końcu kryzysu, ale osiem lat tak dotkliwej recesji i tak dało się we znaki wielu podmiotom z tego kraju, a przede wszystkim zwykłym obywatelom. Ci, którzy przyzwyczaili się do wysokiego poziomu życia na kredyt przed kryzysem, szybko musieli stracić większość ze swoich dóbr i dzisiaj już nie chcą popełnić drugi raz tego samego błędu.

Bardzo wiele straciły jednak i same banki, fundusze inwestycyjne czy deweloperzy oraz inni spekulanci zaangażowani w nieuczciwe pompowanie balonika w poszczególnych sektorach. Twarde działanie tamtejszego rządu, nie spotkało się z przychylnością opinii publicznej, albowiem plan wyjścia z kryzysu opierał się przede wszystkim na maksymalnym dofinansowaniu upadających już firm. Często więc to te przedsiębiorstwa, które w pierwszej kolejności ponosiły odpowiedzialność za recesję, jak banki czy ubezpieczalnie i fundusze inwestycyjne – otrzymywały wielkie wsparcie finansowe, byle nie zbankrutować, podczas gdy całe rodziny protestowały w walce o jakiekolwiek wsparcie ich w beznadziejnej sytuacji. Jak się okazało po latach, krok amerykańskich bankierów z banku federalnego – przekonują o tym rewelacyjne wskaźniki tamtejszej gospodarki. Jednocześnie w krajach i regionach, do których to widmo wielkiej recesji dotarło ze spory, bo rocznym lub nawet dwuletnim opóźnieniem, walka z kryzysem trwa do dzisiaj.

Przykładem takiego kraju może być Grecja, ale coraz częściej zauważa się, że w sumie cała Strefa Euro, jako system połączonych ze sobą wspólną walutą gospodarek, cierpi niemiłosierne katusze w ostatnich latach. Ratunkiem miał być podobny zabieg, jak ten wykonany w USA, a więc wpompowanie przez bank centralny, tym razem Europy, ogromnych środków na skup obligacji skarbowych europejskich państw. W ten sposób w ciągu pięciu lat do gospodarek Strefy Euro sama Unia wprowadziłaby skutecznie kilkaset miliardów euro. Protestujący takie rozwiązanie postulowali, że są to pieniądze wszystkich członków Unii i powinni oni mieć coś do powiedzenie w tej gestii. Analitycy rynkowi bez wątpienia woleliby, aby pieniądze te były wydawane przede wszystkim w sposób mądry i racjonalny, a więc na realizację programów restrukturyzacyjnych dla gospodarek i tworzenie miejsc pracy, innowacyjnych przedsiębiorstw – przede wszystkim zaś, wprowadzaniem niezbędnych reform.